Polecany blog: http://rydellington-story.blogspot.com/ by Kaśka Zwana Gryzoniem i Dark Destiny
*5 czerwca 2007r.*
*5 czerwca 2007r.*
-Emily! –
usłyszałam wołanie matki której nienawidzę.
-Czego?!
-Ktoś do
ciebie! Nie ładnie się tak odzywać do mamy! – Spierdalaj. Ktoś przyszedł i
udaje kochaną mamusie.
-Kto?!
-Jak
zejdziesz to zobaczysz!
-Bożeee…
- mruknęłam już bardziej do siebie. Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. W
drzwiach stał…
-Rocky?!
– No super, a ja przed nim w samych majtkach i prześwitującej bluzce paraduję.
-Hejjj…
-Zaczekaj! – krzyknęłam już cała
czerwona i pobiegłam na górę. Ja pierniczę, zrobiłam z siebie przed nim
idiotkę. No nie… Założyłam na siebie szybko różowe krótkie spodenki i i zwykłą
czarną bluzkę na ramiączka, oraz czarne conversy i związałam włosy w kucyka. Zbiegłam
na dół i zobaczyłam wyraźnie rozbawionego tą sytuacją Rocky’ego
-No hej.
-No hej. – zaśmiał się.
-No nie śmiej się!
-No dobra już. To gotowa do szkoły?
-Jasne, Ale czekaj… Do jakiej
szkoły?! Przecież sobota jest!
-Nieeee… Dzisiaj jest poniedziałek.
-Cholera…
-No chodź już. – pociągnął mnie za
rękę do wyjścia.
-Nie chce mi się iść do szkoły. –
powiedział jak oddaliliśmy się od mojego domu.
-Mi też nie.
-Zrywamy się?
-Okej… Tylko gdzie pójdziemy? Bo
jak będziemy się szlajać po mieście, to ktoś nas w końcu zobaczy.
-Możemy iść do mnie. Ryland, Ross i
Rydel poszli do szkoły, rodzice do pracy, a Rik jest chory, ale on nie powinien
naskarżyć.
-Oki. – Przez całą drogę (czyt. Jakieś
3 domki dalej) gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Gdy doszliśmy do jego domu
wpuścił mnie jak dżentelmen pierwszą przez drzwi. Weszliśmy do kuchni po coś do
picia, a tam…
-Pani Stormie?!
-Mama?! – Rocky chyba był tak samo
przerażony jak ja.
-O hej dzieci. Niech zgadnę wasza
reakcja dlatego taka, że musicie być w szkole i myśleliście, że w domu nikogo
nie ma.
-Yyy… tak. – powiedział Rocky ze
spuszczoną głową.
-Dzisiaj wam nic nie zrobię, bo macie
wolne dzisiaj w szkole.
-Mówiłam? Mówiłam?! Mówiłam?!?!?!
-Nie. Mówiłaś, że dzisiaj jest
sobota.
-Oj na jeden kij wychodzi. –
zaśmiałam się.
-Dobra Miśki ja idę do pracy. Jak
będziecie głodni to poproście Rik’a żeby wam coś zrobił do jedzenia, dobra?
-Dobrze.
-To pa Rocky, pa Emily. – podeszła do
nas i każdego po kolei przytuliła. Mi zaczęły napływać do oczu łzy. Dlaczego?
Dlatego, że nie miałam nigdy takich rodziców. Mój ojciec zawsze pijany, matka
nie lepsza. Niby skąd mam wszystkie siniaki? Przecież codziennie się nie
potykam o krawężnik, czy inne bzdury, które wymyślę. Jak Stormie wyszła,
pobiegłam szybko do łazienki, żeby Rocky nie widział jak płaczę. Zamknęłam
drzwi na klucz i usiadłam w kącie, łzy mi leciały strumieniami… Dlaczego ja nie
mam takiej rodziny?! Dlaczego ja w ogóle płacze? Nigdy z tego powodu nie płakałam…
-Emily? – zapukał Rocky do
łazienki, a ja się nie odzywałam.
-Emily otwórz! Co się stało?!
Emily! Otwórz… proszę Emi. – i nagle drzwi się otworzyły, no tak zapasowe kluczyki.
Od razu podszedł do mnie, usiadł obok i przytulił.
-Co jest?
-Nic… - wyszlochałam ledwo
-I płaczesz też bez powodu.
-T-t-tak.
-Emi… - i do łazienki wszedł Riker.
Jakoś nie wyglądał na chorego.
-Emily? Co jest? – powiedział strasznie
zachrypniętym głosem i usiadł po mojej drugiej stronie.
-Rocky co jej zrobiłeś?!
-Nic mi… mi… mi… nie… zrobił.
-To dlaczego płaczesz?
-Też się próbuję dowiedzieć.
-Rocky? – wychrypiałam.
-Tak?
-Mógłbyś zostawić nas samych?
-Ymm… Jasne. – odparł wyraźnie
niezadowolony z tego faktu. Gdy wyszedł Rik od razu się odezwał.
-To o co chodzi Miśka?
-Bo… Jak dzisiaj zobaczyłam jak wasza
mama was traktuje i w porównaniu z moimi rodzicami to…
-Wiem o co ci chodzi… - Riker i jego
rodzice jako jedyni z Lynch’ów wiedzieli o moich problemach w domu. Znowu się
rozpłakałam i Rik mnie przytulił. To był mój taki kochny starszy braciszek,
choć miałam jeszcze dwóch, ale oni wyjechali i też nie mają pojęcia jacy są
rodzice, bo kiedyś tacy nie byli.
-A… Powiedziałaś o tym Rocky’emu?
-Nie…
-Czemu? Przecież jesteście chyba
najlepszymi przyjaciółmi, co nie?
-No… tak. Ale… Tak jakby boję się
mu powiedzieć.
-Czemu?
-Bo uzna, że jestem z jakiejś patologicznej
rodziny i zerwie ze mną kontakt, czy coś jeszcze gorszego. A jak się będzie ze
mnie wyśmiewał, czy coś?
-Uwierz mi, że Rocky taki nie jest.
Może się zachowuje jak jakiś klaun, czy coś, ale w niektórych sytuacjach jest naprawdę
odpowiedzialny i poważny.
-Wiem, w końcu zna go od 12 lat.
-A słuchaj…
-Hm?
-Nie byłoby opcji, żeby się tobą i Jane
zajęła jakaś ciocia, czy ktoś?
-Nie wiem. Chyba nie chcę mówić o
tym rodzinie, bo od razu jaka sensacja by była.
-Ale twoja mama miała iść, że niby
na odwyk, co nie?
-Taa… Była tydzień, potem wyszła na
własne żądanie. Ej jak dzisiaj jest poniedziałek to ona poszła na odwyk wraz z
ojcem. No i co ja ze sobą i Jane zrobię?!
-Jak chcesz to może zostaniecie u
nas?
-Nie, no co ty. Nie będziemy wam i
waszym rodzicom przez tydzień głowy zawracać.
-Mamie to nie będzie przeszkadzać,
bo akurat w tym tygodniu siedzi prawie całe dnie w pracy, a tata wyjeżdża
służbowo.
-Naprawdę?
-Jasne. Rocky, Ross i Ryland się
ucieszą, Rydel też, bo przynajmniej nie będzie samą dziewczyną w domu, a ja… Mi
to tam rybka. Hah.
-Czyli mnie nie lubisz? – spytałam z
minką szczeniaczka.
-Jasne, że cię lubię. Dobra, chodź może
do Rocky’ego, bo chłopak się już
zniecierpliwił, zazdrosny pewnie jest.
-Okej. – wyszliśmy z łazienki i
Rocky’ego nie było.
-Gdzie on jest?
-Sprawdź u niego w pokoju.
-Oki – pobiegłam we wyżej
wspomniane miejsce. Rocky siedzieł na parapecie.
-Hej.
-Co chciałaś?
-O co ci chodzi? Obraziłeś się?
-Nie wcale. Idź sobie do Rikera i z
nim pogadaj.
-Oj Rocky… - podeszłam do niego i
go przytuliłam.
-Co?
-Przecież ty jesteś moim najlepszym
przyjacielem.
-Najwyraźniej nie, bo masz przede
mną tajemnice.
-Rocky… Ja po prostu… - i wszedł
Riker.
-Zluzuj slipy młody, bo ona ma
przed tobą tajemnicę, fakt. Ale uwierz mi, że nie chcesz o niej wiedzieć… Emi
chciała ci o niej powiedzieć, ale się tak jakby boi. Na poprawę humoru powiem
ci, że Emi i Jane będą u nas przez tydzień mieszkać. I to, że jesteś jej
najlepszym przyjacielem, wcale nie znaczy, że ma przed tobą nie mieć tajemnic,
bo jak ja ci zacznę wypominać tajemnicę które masz przed nią to się nogami
nakryjesz.
-Ja nie mam przed nią tajemnic.
-Naprawdę? A to, że chodzisz z Kaitlyn?
-Ja z nią nie chodzę.
-Nie? A kto z nią był z nią wczoraj
na randce?
-Byłeś na randce z Kaitlyn?!
Mówiłeś, że idziesz do lekarza!
-Bo pewnie byś mi tak to nie pozwoliła
iść na tą randkę!
-A co ja twoja matka jestem!? Ja po
prostu chciałam żebyś poszedł ze mną do mnie, bo moja mama coś od ciebie
chciała!
-No i co?! Nie zabiła cię przecież
za to! Nwet pewnie na ciebie nie nakrzyczała, bo twoja mama jest za miła!
-Ona?! Ona jest za miła?! Ty siebie
słyszysz debilu?!
-A co ci niby zrobiła?!
-To! – krzyknęłam i odsłoniłam
kawałek brzucha gdzie miałam wielkiego siniaka. Rocky był w szoku, było to
widać po nim. Podszedł do mnie i podniósł mi bluzkę do góry. Cały brzuch i
plecy miałam w siniakach.
-Boże… Przepraszam… Ja nie
wiedziałem.
-A skąd miałeś wiedzieć? Wiesz co
Rik? Ja i Jane chyba zostaniemy u cioci. Powiem jej o tym wszystkim i… Pewnie u
niej zamieszkamy.
-Nie…
-Rik tak będzie lepiej.
-No… dobrze.
-Ja już idę. Na razie. –
powiedziałam i przytuliłam Riker’a, po czym wyszłam z ich domu. Poszłam do domu
i zobaczyłam Jane siedzącą na kanapie.
-Hej siostra. – usiadłam koło niej.
-Hej. Co tam? Byłaś u Rocky’ego?
-Tsaa… Pokłóciłam się z nim trochę.
Widziałaś się dzisiaj z RyRy’em?
-Tak.
-I co?
-I nic.
-Aha. – i nagle do domu wpadła
mama.
-Miałyście posprzątać! – Jane uciekła piskiem. Matka zaczęła się do mnie zbliżać. I
nagle uderzyła mnie w głowę, przewróciłam się i nie słyszałam już nic…
Straciłam przytomność.
-Emily! Kotku! Wstawaj! – czyli… to
był tylko sen. Nie pokłóciłam się z Rocky’m. To był sen.
Okejjj... Obiecałam rozdział wczoraj, ale się nie wyrobiła, bo musiałam piać wszystko od początku. A i od teraz przy każdym rozdziale będę wam podawała link do bloga o R5 które uwielbiam czytać :D I mnie to rozwala że są SAME dialogi. No dlaczego?! Mam nadzieję, że się kiedyś tego oduczę Także... Miał to nie by sen, ale stwierdziłam że nie chcę pisać o takiej tematyce, więc... Proszę o komentarze. Im więcej komentarzy tym będzie szybciej rodział ;D
~Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza L